Kochany kupił mi dziś 3 łopatki pistacji. Wyszło coś koło 250g, z czego około 200g leży w moim żołądku. Ależ uczta dla mojego podniebienia, jutro będę cierpieć z bólu brzucha i duszy :D
ale mam jogę i streching więc nie ma się czym przejmować ;)
;)
widzę, że nie tylko ja dałam się dzisiaj ponieść przysmakom :P nie ma tego złego, w końcu na tyłku nie siedzimy! :)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba się objeść , choć by pistacjami :))
OdpowiedzUsuńZapraszam , miło się czyta Twojego bloga :)
http://chudnij03.blogspot.com/
fajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuń