Wczoraj z miśkiem byliśmy na naszej pierwszej jodze. Mówię wam, pierwsze pół godziny tylko na siebie zerkaliśmy i polewka na całego. Taki wewnętrzny napad śmiechu nas złapał, że aż wstyd. Na sali byliśmy my we dwójkę, jedna pani i trener Bartek z aquaparku Wrocław. Podejrzewam, że Bartek czuł lub widział, że chichramy się po cichu, bo nie trudno było to zauważyć.
Ale minęła pierwsza połowa godziny treningu i odpłynęłam, tak się uspokoiłam, czułam się zrelaksowana. BA ! A gdybym jeszcze wiedziała jak prawidłowo oddychać, to pewnie do dziś dnia byłabym zrelaksowana ;)
Tak czy siak, spodobały mi się te zajęcia, raz w tygodniu z pewnością na nich się pojawię, dobrze się czasem porozciągać i uspokoić po treningu ;))
Dziś pompuję pupę, wzmacniam uda i łydki ;)
CAŁY MÓJ DÓŁ ;)
CAŁUSKI ;*
Pamiętam swój pierwszy udział w zajęciach jogi, też nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
OdpowiedzUsuńponoć to norma ;))
Usuńa gdzie to tak pusto na jodze było? ;) ja wciąż jeszcze się nie przekonałam, żeby chociaż wypróbować tych zajęć :P
OdpowiedzUsuńhaha! wcale się nie dziwię że było w tym tyle śmiechu:) ale najważniejsze że się odprężyłaś:)
OdpowiedzUsuń